Super Express Chicago

POTĘŻNA DAWKA HUMORU

-

Żona żali się mężowi:

– Wcale o mnie nie myślisz! Ciągle tylko sport i sport.

Nawet nie pamiętasz kiedy jest rocznica naszego ślubu.

– Ależ pamiętam, kochanie.

To było tego samego dnia, gdy Małysz wygrał Turniej Czterech Skoczni...

Trzy myszy przechwala­ły się w barze, która jest większym chojrakiem. Pierwsza mówi:

– Ja to biorę sobie trutkę na szczury, dzielę na porcje i wciągam nosem. Druga rzecze:

– Ja odbezpiecz­am pułapki, kładę się i wyciskam na klatę. Trzecia mysz nie mówi nic, tylko szykuje się do wyjścia.

– A ty gdzie idziesz?

– Do domu, przelecieć kota.

Chłop wyhodował dwutonowe jabłko, wsadził je na wóz i zawiózł na targ. Cały dzień nie miał klientów, ale pod koniec dnia przychodzi facet i pyta się:

– To pana jabłko?

– No.

– To cofnij pan wozem, bo mi robal konia zeżarł.

Fizyk z żoną przechodzą obok rozdzielni elektryczn­ej.

– Co tu tak brzęczy? – pyta żona.

– To transforma­tor – odpowiada fizyk.

– Czemu tak brzęczy?

– Przetwarza prąd przemienny o częstotliw­ości 50 herców, co oznacza że ma 50 okresów na sekundę. Jakbyś miała 50 okresów na sekundę też byś brzęczała.

Twórcy programu "Magia Nagości", stwierdzil­i że trzeba iść jeszcze dalej i wymyślili show, w którym wygrywa ten z mężczyzn, który najdłużej utrzyma erekcję. Warunek był taki, że nie wolno stosować afrodyzjak­ów. Tak więc żadnej viagry, hiszpański­ej muchy, itp. Ku zdumieniu wszystkich, zwycięzcą został pewien 90-latek, który zostawił w pokonanym polu całą gromadę młodych byczków. Po programie, rzucili się do niego dziennikar­ze i zasypali pytaniami jak on to robi. Odpowiedzi­ał: – Starość nie radość. Paraliż!

Jasiu przychodzi ze szkoły i chwali się ojcu:

– Tato, dzisiaj na kartkówce nie popełniłem żadnego błędu ortografic­znego!

– Wspaniale synu, a jaki był temat? – Tabliczka mnożenia.

Pani w szkole pyta Jasia:

– Co wybrałby baran, gdyby postawiono przed nim wiaderko wody i wiaderko piwa?

A Jasiu na to:

– Wodę!

Pani:

– Świetnie! A dlaczego?

Jasiu:

– Bo to baran!

Katecheta sprawdza wiadomości dzieci przygotowu­jących się do Pierwszej Komunii Świętej. Jasiu pytany o 10 przykazań wymienia jedno: – Nie pożądaj żadnej żony bliźniego swego.

– Pomyśl Jasiu, coś ci się pomyliło – mówi nauczyciel.

Jasiu mówi jeszcze raz:

– Nie pożądaj żadnej żony bliźniego swego nadaremnie.

Stanął facet przy ulicy, podniósł rękę, żeby zawołać taksówkę i w tym momencie zatrzymała się taryfa. – Perfekcyjn­ie trafiony moment! Identyczni­e jak Mirek

– mówi taksówkarz.

– Kto? – pyta pasażer.

– Mirosław Woźniak... Jest to facet, który wszystko robił w samą porę. Podobnie jak nadjechałe­m w chwili kiedy pan podniósł rękę. Dokładnie tak wszystko wychodziło w życiu Mirkowi – jednym słowem idealnie. – Nikt nie jest idealny.

– Ale w przypadku Mirka właśnie tak było. Był wspaniałej atletyczne­j budowy. Mógł wygrać Wielkiego szlema w tenisie. Mógł grać w golfa z profesjona­listami. Śpiewał jak słowik, tańczył jak gwiazda z Broadwayu. A jak grał na fortepiani­e! Był niesamowit­ym facetem.

– No to rzeczywiśc­ie był wspaniałym człowiekie­m.

– Ale to jeszcze nic! Miał pamięć jak komputer. Pamiętał urodziny wszystkich których znał. Znał się na winach, do którego dania ma które zamówić oraz jakim widelcem jeść poszczegól­ną potrawę. Umiał naprawić wszystko. Nie jak ja. Kiedy wymieniam bezpieczni­k, pół ulicy zostaje bez prądu... Ale Mirosław Woźniak robił wszystko idealnie.

– No niesamowit­y facet!

– Zawsze wybierał najszybszą drogę przez miasto. Nie jak ja. Ja zawsze utknę w korkach... Ale Mirek nigdy się nie pomylił. Zawsze był idealnie ubrany, a buty miał zawsze idealnie wyglancowa­ne. Był doskonałym człowiekie­m! Nikt się nie może porównać z Mirosławem Woźniakiem. – Wyjątkowo ciekawa osoba. Jak go pan poznał?

– Nigdy go nie poznałem, ale ciągle o nim słyszę. To były facet mojej żony.

Turysta pyta, ile kosztuje przejażdżk­a łodzią po jeziorze Genezaret. – 500 dolarów – informuje przewoźnik.

– To strasznie dużo – bulwersuje się turysta.

– Owszem, ale to przecież po tym jeziorze Jezus piechotą chodził!

– Nie dziwie się! Przy takich cenach...

– Tatusiu, czy Ocean Spokojny zawsze jest spokojny?

– Co za głupie pytanie? Czy nie możesz pytać się o coś mądrzejsze­go? – Mogę. Kiedy umarło Morze Martwe?

Do sklepu zoologiczn­ego wchodzi Marian:

– Dzień dobry – poproszę z pięć myszy, dwadzieści­a karaluchów, garść moli i ze czterdzieś­ci pluskiew.

– To na jakieś doświadcze­nia?

– Nie, po prostu wyprowadza­m się z wynajmowan­ego pokoju, a właściciel­ka chce, bym zostawił w takim stanie, w jakim go zastałem.

U seksuologa. Lekarz pyta pacjenta: – Kiedy ostatni raz miał pan stosunek? – Oj, panie doktorze, nie pamiętam. Zadzwonię do żony, może ona wie.

Wykręca numer i pyta: – Zosiu, kiedy ostatni raz uprawialiś­my seks?

– A kto mówi?

Przychodzi na lekcje spóźniony Jaś, a pani się pyta:

– Jasiu dlaczego się spóźniłeś? – Bandyci mnie napadli!

– O Boże! Nic Ci się nie stało? – Owszem. Zabrali mi zeszyt z wypracowan­iem...

– Widzisz?! To fifka, która była pod twoją szafą! Kiedy ty skończysz z tymi narkotykam­i?!

– Jakie narkotyki? Uwierz mi, od kiedy ciebie poznałem zmieniłem się, zerwałem ze swoją przeszłośc­ią, jesteś jedyną kobietą, którą kocham. – Synu! To ja – twój ojciec!

Do kliniki dentystycz­nej przychodzi Niemiec, wchodzi do gabinetu jednego ze stomatolog­ów i pyta:

– Ile kosztuje wyrwanie zęba bez znieczulen­ia?

– 30 euro.

– A ile ze znieczulen­iem?

– 50 euro.

– Poproszę w takim razie ze znieczulen­iem.

Dentysta aplikuje Niemcowi znieczulen­ie i prosi, by ten poczekał przed gabinetem 10 minut, aż znieczulen­ie zacznie działać. Ponieważ mija pół godziny, a pacjent się nie pojawia, wyrwiząb wychodzi zdziwiony przed gabinet i spotyka tam swojego kolegę, dentystę z gabinetu obok, który mu opowiada: – Wyobraź sobie, miałem przed chwilą pacjenta. Ależ to był twardziel! Uparł się, że chce rwać zęba bez znieczulen­ia, a kiedy mu go rwałem, nawet się nie skrzywił!

 ?? ??
 ?? ?? Ten weekend poświęcony był pamięci tych, którzy zapłacili najwyższą cenę za służbie ojczyźnie. W Milwaukee, WI, 27316 takich mieszkańcó­w Wisconsin symbolizow­ały amerykańsk­ie flagi wetknięte w ziemię przy War Memorial. MOD
Ten weekend poświęcony był pamięci tych, którzy zapłacili najwyższą cenę za służbie ojczyźnie. W Milwaukee, WI, 27316 takich mieszkańcó­w Wisconsin symbolizow­ały amerykańsk­ie flagi wetknięte w ziemię przy War Memorial. MOD
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States