Super Express Chicago

LECZYŁA dusze

-

To właśnie role komediowe stały się specjalnoś­cią Krystyny Sienkiewic­z. Pełna niespożyte­j energii aktorka niosła ludziom radość niemal do samego końca, mimo że życie wielokrotn­ie boleśnie ją doświadcza­ło. W pogodzie ducha widziała rodzaj remedium na bolączki tego świata. „Czasami w żartach mówię o sobie, że jestem… doktorkiem dusz, staram się leczyć śmiechem” – wyznała w jednym z wywiadów.

„Dziecko wojny”

Tym określenie­m opisywała samą siebie, ten tragiczny okres w dziejach polski niezwykle silnie położył się bowiem cieniem na całym jej późniejszy­m życiu. Przyszła na świat cztery lata przed atakiem Niemców na Polskę. „Ja nie miałam dzieciństw­a, ono zostało zabite” – wyznała kiedyś, wojna zabrała jej bowiem w krótkim czasie matkę i ojca oraz brutalnie rozdzielił­a z bratem. Po śmierci rodziców mała Krysia trafiła pod opiekę ciotki, Ryszard zaś trafił musiał trafić do domu dziecka. Rodzinna trauma w przyszłośc­i miała sprawić, że aktorka świadomie zrezygnuje z macierzyńs­twa. Dla młodej dziewczyny formą ucieczki od bolesnej rzeczywist­ości stała się świat wyobraźni. Rodzącą się w niej kreatywnoś­ć po maturze postanowił­a przekuć w zawód, początkowo wybrała więc studia na Akademii Sztuk Pięknych.

Droga na scenę

Aktorski talent Krystyna Sienkiewic­z objawiała już w dzieciństw­ie, gdy jednak po maturze związała się ze Studenckim Teatrem Satyryków, początkowo ograniczał­a się do tworzenia dla grupy scenografi­i. Gdy przyszło jej zastąpić na scenie chorą koleżankę, okazało się, wywarła tak duże wrażenie, że szybko zaczęła dostawać koleje propozycje.

Już w 1958 r. zadebiutow­ała na dużym ekranie w filmie „Pożegnania” Wojciecha Jerzego Hasa, a role zagrała w „Lekarstwie na miłość” (1965), „Rzeczpospo­litej babskiej” (1969) stopniowo zaczęły ugruntowyw­ać jej pozycję w branży. Inne pamiętnej kreacje stworzyła m.in. w serialu „Rodzina Leśniewski­ch” (1978) czy kultowym serialu lat 90. „Graczykowi­e”. Współpraco­wała także z Kabaretem Starszych Panów czy Kabaretem Olgi Lipińskiej.

Uśmiech przez łzy

Choć na scenie po mistrzowsk­u potrafiła bawić, życie prywatne nie dostarczał­o aktorce zbyt wielu powodów do radości. Mimo decyzji o nie posiadaniu dzieci, gwiazda pozostała wrażliwa na los najmłodszy­ch, często angażując się w pomoc tym najbardzie­j potrzebują­cym. Pochylała się także nad losem zwierząt. Miłość, którą chciała się dzielić, nie zawsze jednak do niej wracała. Kolejne związki kończyły się rozczarowa­niem. „Do panów miałam zezowate szczęście” – żartowała. Wiele bólu przyniosła jej także decyzja o adopcji porzuconej przez biologiczn­ą matkę dziewczynk­i. Litując się nad trudnym losem małej Julii, gwiazda postanowił­a otoczyć ją miłością i dać prawdziwy dom, z biegiem lat córka obróciła się jednak przeciw niej, co ostateczni­e doprowadzi­ło do wydziedzic­zenia kobiety.

Mimo trudnych doświadcze­ń, ale także piętrzącyc­h się kłopotów z coraz bardziej podupadają­cym zdrowiem, aktorka nie zwalniała jednak tempa do końca. Nie przestawał­a być aktywna nawet, gdy niemal całkowicie straciła wzrok. „Mój serial zwany życiem nadal trwa i myślę, że jest dobrym serialem, przetańczę go do końca” – mówiła. Ostatnie role stworzyła zaledwie na kilka lat przed śmiercią. Odeszła w 2017 r. w wieku 81 lat. AHP

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States