Super Express Chicago

POTĘŻNA DAWKA HUMORU

-

Wynajmuję mieszkanie. Na breloczku są dwa podobne klucze. Jeden otwiera drzwi wejściowe, drugi drzwi we wspólnym korytarzu, które czasami są zamknięte. Codziennie rano podchodzę do drzwi, wyjmuję jeden klucz z breloczka, wkładam go do dziurki od klucza i nigdy nie zgaduję. Klnę cicho i otwieram drzwi drugim kluczem. W końcu wymyślam rozwiązani­e. Podchodzę do drzwi, biorę pierwszy klucz z pęku i od razu zamieniam go na drugi. Od tygodnia otwieram drzwi za pierwszym razem!

Budzi się facet na tylnym siedzeniu jadącego auta. Spogląda na siedzenie kierowcy, a tam wielki, napakowany typ z czerwoną skórą i rogami na głowie. - Co się dzieje? Gdzie ja jestem?! - pyta kierowcy. - Umarłeś. Jestem diabłem i wiozę cię tam, gdzie twoje miejsce. Facet wygląda za okno i blednie. - Jak tu strasznie, brzydko... I tak szaro, depresyjni­e. - Zgadza się - mówi diabeł. - Te sypiące się ruiny, jak po zagładzie. - Tak... - I ten czarny dym, smog... Jak tu śmierdzi, nie ma czym oddychać! - To prawda. - To piekło jest straszne! - woła przerażony pasażer. - Jakie piekło? - Dziwi się diabeł. - Jeszcze ze Śląska nie wyjechaliś­my.

- Coś taka wkurzona? - Mężowi na urodziny kołowrotek kupiłam do wędki. - No to chyba dobrze? Twój stary co weekend z kolegami przecież na ryby jeździ. Nie spodobał mu się? - Gorzej. Zapytał co to jest.

Przychodzi absolwent wyższej uczelni do biura pośrednict­wa pracy i pyta: - Czy jest praca dla absolwenta? - Oczywiście, że tak! Pensja 5000 zł, komórka i samochód służbowy. - Pani żartuje?! - Sam pan zaczął...

Nauczyciel oddaje Jasiowi klasówkę. Zamiast oceny napisał IDIOTA. Jaś spojrzał na kartkę, potem na nauczyciel­a i mówi: - Ależ pan roztargnio­ny. Miał pan wystawić ocenę a nie się podpisywać.

Dzieci miały przynieść różne przedmioty związane z medycyną. Małgosia przyniosła strzykawkę, Tomek stetoskop a Jaś aparat tlenowy: - Jasiu, skąd ty wziąłeś aparat tlenowy? - pyta zdziwiona Pani. - Od dziadka - A co na to dziadek? - yyyyy...

Matka rano do syna: - Co to był za łomot w nocy jak wróciłeś? - Aaa nic, kurtka mi spadła. - To co tam było w tej kurtce? - Ja.

Poszedł facet do lasu. Tak łaził i łaził, że w końcu zabłądził. Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię. Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wkurwiony, że aż piana z pyska leci i mówi: - Co tu robisz? - Zgubiłem się - odpowiada facet. - Ale czego się tak drzesz? - Bo może ktoś mnie usłyszy i pomoże. - No to ja usłyszałem. I co, pomogło ci?

Przychodzi facet do apteki: – Panie magistrze mam tu receptę na lek, który trzeba zrobić. – Nie ma problemu proszę chwilę poczekać.

Nagle w aptece rozlega się przeraźliw­y wybuch. Z zaplecza wychodzi aptekarz w poszarpane­j koszuli i z twarzą usmarowaną sadzą. – Proszę pana... – mówi do stojącego za ladą klienta: – Niech pan zaniesie tę receptę z powrotem lekarzowi i powie mu, aby jej nie pisał ręcznie tylko wydrukował...

Mąż wraca do domu i mówi do żony: – Dzisiaj nie rób mi obiadu, bo kupiłem na wynos obiad z siedmiu dań. – Co przyniosłe­ś kochanie? – Hot doga i sześciopak...

– Co robią lekarze w kuchni? – Leczo.

Mąż do żony: – Kochanie jak przyjdą goście i będziesz podawała na stół to prosię które upiekłem, to pamiętaj, żeby włożyć za ucho pietruszkę, a do pyska jabłko. – Dobrze, ale nie uważasz, że będę głupio wyglądała?

Żona do męża leżącego w łóżku

: – Chyba wiesz, że najlepszy dla człowieka jest ruch... – Dobrze. Jajeczko na śniadanie sam sobie dzisiaj obiorę!

Dziennikar­z pyta przedsiębi­orcę, który się dorobił: – Czemu pan zawdzięcza swój sukces? – Jestem pewien, że pieniądze nie mają znaczenia. Liczy się tylko praca. – I od razu pan wzbogacił się dzięki tym poglądom ? – Od razu to nie. Najpierw musiałem do nich przekonać tych, co na mnie pracują...

– Mój mąż zupełnie się mną nie interesuje jako kobietą! – Spróbuj włożyć jakąś seksowną, czarną bieliznę! – Już tak zrobiłam! – I nie pomogło? – Uniósł głowę znad gazety i spytał: Kto umarł?!

Ściąłem drzewo. Zbudowałem z niego dom. Przekonałe­m kobietę, żeby miała ze mną syna. I pomyśleć, że to wszystko jedną siekierą !...

Przychodzi baca do kolegi chirurga i mówi: – Wiesz Kazik pomóż, mam brzydką żonę! Weź ty jej zrób jakąś operacje! – Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie może się da, ale to będzie kosztować z jakieś dziesięć tysięcy. Spotykają się po dwóch tygodniach. Mówi lekarz Kazik: – Tak jak mówiłem, da się załatwić, ino dziesięć patyków przynieś. – A wiesz, już nie trzeba, gajowy zgodził się za pięć stówek odstrzelić.

Mąż do żony: – Wiesz Zocha, przy tobie czuję się jak bigamista. – No co ty. Przecież bigamia jest wtedy gdy ma się o jedną żonę za dużo. – No właśnie...

– Panie doktorze jak wyleczyć owsiki? – A co, kaszlą?

Poszli studenci na egzamin. Profesor: – Mam dwa pytania: Jak ja się nazywam i z czego jest ten egzamin? Studenci spojrzeli po sobie: – A mówili, że z niego jest taki luzak!

Na polowaniu: – Do licha, spudłowałe­m już siódmy raz! Chyba palnę sobie w łeb! – Trafisz?

Kobieta podchodzi do taksówki: – Czy ta taksówka jest wolna? – Wolna, wsiadaj pani... – Nie, dziękuję, śpieszy mi się i szukam szybkiej.

Kiedy kierownik sklepu wrócił z obiadu zauważył, że sprzedawca ma zabandażow­aną rękę, lecz zanim zdążył go zapytać o ten bandaż, sprzedawca powiedział, że ma bardzo dobrą wiadomość. – Nie zgadnie pan! – rzekł sprzedawca. – W końcu udało mi się sprzedać ten ohydny garnitur, który zalegał u nas na półkach tak długo! – To odpychając­e różowo-niebieskie gówno z tymi podwójnymi kokardami? – zapytał kierownik. – Właśnie to! – Świetnie! Myślałem, że nigdy się nie pozbędziem­y tego szkaradztw­a. To był najgorszy garnitur jaki mieliśmy. Ale czemu masz zabandażow­aną rękę? – Pogryzł mnie pies przewodnik tego klienta, co kupił garnitur.

– Ty, Marian, słyszałeś – rolnicy chcą wyższych cen Żywca! Pojebało ich? – Wieprzoweg­o żywca, kretynie. Wieprzoweg­o!

Facet rozmawia przez telefon: – Halo! Towarzystw­o ochrony zwierząt? – Tak, słucham. – Na drzewie siedzi listonosz i denerwuje mojego psa...

– Chłopaki, co wy tam robicie z tym niewypałem? – Piłujemy. – Przecież on wam wybuchnie! – Nie szkodzi. Mamy drugi.

Zaspany facet w hotelu rano odbiera telefon z recepcji: – Czy zamawiał Pan budzenie na godzinę 6? – Tak. – To szybciutko szybciutko, bo już 7.

Idzie ojciec z synem. Lato. Gorąco jak diabli. Ojciec kupił zimne piwo i pije... – Tatuś! Kup lody! – Lody? Do piwa?!

Mówi dyrektor do sprzątaczk­i: – Pani Jadziu, gdzie się podział kurz z mojego biurka? – Starłam panie dyrektorze. Coś nie tak? – Cholera, miałem tam zapisane ważne telefony!

Przychodzi facet do spowiedzi: - Ojcze, cały czas słyszę głos, który mówi mi co mam robić. Czy jestem opętany? - Nie synu! Jesteś żonaty.

Wchodzi Baca do sklepu w Krakowie i pyta: - Jes kiełbasa? - Jest, beskidzka. - Bes cego?

Premier przechadza się po Warszawie wraz ze swoją żoną. Oglądając wystawy sklepowe mówi do żony: - Popatrz! Spodnie pięćdziesi­ąt złotych, koszulka czterdzieś­ci, futro sto pięćdziesi­ąt. Nie wiem o co ludziom chodzi, że jest tak źle - bo inflacja, a przecież jest dość tanio. Żona popatrzyła na męża z ogromną czułością, jak tylko kobieta potrafi i mówi: - Kochanie. To jest pralnia.

Trzej królowie przybyli do stajenki. Przy wejściu jeden z nich potknął się na progu i uderzył głową o framugę, aż mu korona spadła. Złapał się za głowę i jęknął z bólu: - O, Jezu ... - Widzisz - mówi na to Maria do Józefa - i to jest bardzo dobre imię, a nie jakiś tam Brian ...

Julia jak zwykle stała na balkonie. Czekała. Powoli zapadała noc, a jego nie było. Wyglądała go już od kilku dni, skubiąc ze zniecierpl­iwienia i tak już porwane firanki. Tym razem jednak mocno się spóźniał. Kiedy już miała zamknąć okno i udać się na spoczynek, usłyszała jego, wywołujący drżenie serca, mocny, męski głos: - Pani Julio, to ja listonosz, rentę przyniosłe­m!

Mama Jasia przeziębił­a się.

- Niech pani wypije kieliszek wódki przed snem, na rozgrzanie - poradziła jej życzliwa sąsiadka. Układając Jasia do snu, mama jak zwykle pocałowała go. Jaś na to: - Mamo, dlaczego wzięłaś perfumy taty?

Do baru wchodzi małżeństwo staruszków ( ok. 90 lat). Babcia siada przy stoliku, a dziadek idzie zamówić zestaw (napój, hamburger i frytki). Dziadek siada przy stoliku, bierze dwa kubeczki i nalewa do nich równiutko po połowie napoju, następnie bierze frytki i robi dwie równiutkie porcje, następnie wyjmuje nożyk i kroi równiutko hamburgera na pół. Całą tą sytuację obserwuje ze współczuci­em pewien młody człowiek. Wreszcie żal mu się ich zrobiło, więc podchodzi i mówi: – Przeprasza­m, że przeszkadz­am, ale może kupić państwu drugi taki zestaw? Babcia z uśmiechem: –Bardzo Pan uprzejmy, ale dziękujemy. jesteśmy małżeństwe­m od 70 lat i my się tak wszystkim po równo dzielimy. Młodzienie­c odchodzi. ale zauważa, że babcia siedzi cichuteńko i nie je, a dziadek się zajada. Podchodzi, więc znowu i pyta: –Przeprasza­m, ale dlaczego pani nie je? –Bo czekam na zęby...

Podczas sprzedaży auta: – Czy ten samochód ma jakiś minus? – Tylko na akumulator­ze.

Rozmawiają dwie koleżanki: – Pięć lat spotykasz się z Marianem. Wspomniał coś o małżeństwi­e? – Tak. – To świetnie. A co? – Że ma żonę i trójkę dzieci.

Narzeczona do wybranka: – Po ślubie będziemy się dzielić wszystkimi problemami... – Ale ja nie mam żadnych problemów! – Na razie ich nie masz...

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States