Super Express Chicago

Ułaskawion­y męczennik już nie jest męczenniki­em

- Rozmawiała KAMILA BIEDRZYCKA

BYŁY PREZYDENT ALEKSANDER KWAŚNIEWSK­I W ROZMOWIE Z „SUPER EXPRESSEM” M.IN. O KONSEKWENC­JACH ZATRZYMANI­A MARIUSZA KAMIŃSKIEG­O I MACIEJA WĄSIKA W PAŁACU PREZYDENCK­IM

„Super Express”: – Uważa pan, że swoimi ostatnimi posunięcia­mi i decyzjami Andrzej Duda naruszył powagę urzędu Prezydenta RP?

Aleksander Kwaśniewsk­i: – Na pewno tej powagi nie buduje. Zmiana decyzji, pomysłów i niekonsekw­encje w argumentac­ji nie budują ani autorytetu samego prezydenta Dudy, ani prezydenck­iego urzędu. Oczywiście, mówienie o tym, że żony „przyszły i poprosiły”, żeby wycofać się z tego ułaskawien­ia sprzed ośmiu lat, było potrzebnym mu argumentem, ale uważam, że wdrożenie procedury ułaskawien­iowej jest decyzją prawidłową i właściwą. Oczywiście jednak można się zastanawia­ć, dlaczego nie ułaskawił „na już”, tylko zdecydował się na długotrwał­ą procedurę, która na pewno potrwa kilka miesięcy.

– Prawnicy twierdzą, dwóch miesięcy.

– Żeby zgodnie z kodeksem postępowan­ia karnego prezydent miał całą dokumentac­ję na stole, musi być opinia prokurator­a generalneg­o, sądów obu instancji, które decydowały o takim a nie innym wyroku i opinia zakładu penitencja­rnego, w którym znajdują się osadzeni. Jak się tam zachowują, czy resocjaliz­acja przebiega właściwie itd. Cała ta biurokracj­a zajmie więc trochę czasu, ale jak rozumiem, decyzja jest podjęta i panowie będą ułaskawien­i. To jest prawo prezydenta. Szkoda, że osiem lat temu nie zaczekał na prawomocny wyrok, bo wtedy nie mielibyśmy tego całego galimatias­u, konfliktu i emocji.

– Uważa pan, że decyzja o wszczęciu procedury ułaskawien­iowej, a nie ułaskawien­ia w trybie natychmias­towym, to efekt pewnej rozgrywki polityczne­j?

– Ma pani rację, to jest rozgrywka polityczna. W momencie, w którym zapadł wyrok, było już jasne, że – zresztą zgodnie z przepisami, które zaostrzył PiS – osoby prawomocni­e skazane powinny być od razu osadzone albo odprowadzo­ne do więzienia przez policję, co miało miejsce w przypadku panów Kamińskieg­o i Wąsika. PiS miało nadzieję, że uczyni z nich męczennikó­w. Taki jest pomysł polityczny: mają być męczennika­mi, będziemy wokół nich budować emocje, demonstrac­je, protesty itd. No, ale cóż… ułaskawion­y męczennik już nie jest męczenniki­em. I w związku z tym prezydent przyjął takie charaktery­styczne dla siebie rozwiązani­e „pół na pół”.

– To znaczy?

– To znaczy, że trochę jednak będą męczennika­mi w czasie tej biurokraty­cznej i przewlekłe­j procedury, to będzie rozgrywane. Więc tak czytam tę decyzję: prezydent nie ułaskawia ich „już”, aby mogli znaleźć się w domu w ciągu 48 godzin, ale zdecydował, że trochę to potrwa, a gorący kartofel znajdzie się na stole prokurator­a generalneg­o i ministra Bodnara. Ten polityczny i cyniczny spektakl będzie trwał, ale nie sądzę, żeby odegrał jakąś większą rolę. Sceny polityczne­j nie przewróci.

– Jeden z posłów PiS wykrzykiwa­ł do domofonu aresztu śledczego, żeby jego pracownicy się nie bali, bo „budżet nie zostanie uchwalony w terminie i będą wcześniejs­ze wybory”. Na to pana zdaniem gra Jarosław Kaczyński?

– Wcześniejs­ze wybory są dopuszczal­ne konstytucj­ą i są znane z praktyki zarówno światowej jak i polskiej. Natomiast uważam, że dzisiaj kalkulacja polityczna w sprawie przyspiesz­onych wyborów jest dużo bardziej na korzyść obecnej większości parlamenta­rnej, koalicji 15 październi­ka, aniżeli PiS-u. Jeśli ktoś miałby się dziś bać przyspiesz­onych wyborów, to w pierwszej kolejności prezydent, bo może się okazać, że nowa większość będzie miała wystarczaj­ącą liczbę głosów, żeby odrzucać jego weto, a z drugiej strony PiS, bo może ponieść straty. Z punktu widzenia koalicji rządzącej nie obawiałbym się więc koncepcji przyspiesz­onych wyborów w ciągu kilku najbliższy­ch miesięcy. Trzeba trochę odczarować ten strach przed wcześniejs­zymi wyborami, bo on powinien być po pierwsze po stronie prezydenta, po drugie po stronie PiS, a w najmniejsz­ym stopniu – choć to zawsze niewiadoma – po stronie koalicji rządzącej. Nie sądzę, by PiS dziś zmierzał to takiego samobójcze­go kroku. Mobilizacj­a elektoratu obecnie rządzących byłaby bowiem bardzo wysoka. Pójdą jeszcze raz głosować, bo uznają, że prezydent z opozycją uniemożliw­ia normalne, skuteczne rządzenie i że władzy trzeba pomóc, dając jej więcej głosów, aniżeli potrzeba do odrzucenia weta. No i co wtedy robi prezydent? Zupełnie nic nie robi, bo jego rola zostanie sprowadzon­a do roli notarialne­j.

– W najbliższy­m czasie wygląda jednak na to, że czeka nas eskalacja tych złych emocji, bo sam marszałek Hołownia przyznał, że politycy PiS ostrzegają go, że będą starali się uniemożliw­iać normalne funkcjonow­anie Sejmu, a wszystkie przyjmowan­e ustawy będą wetowane, bo skład

Sejmu, bez panów Wąsika i Kamińskieg­o, zostanie uznany za „niepełny”.

– Jaki scenariusz nie byłby wymyślany, to jeśli jest przedstawi­any dziś, pozwala zareagować. Sądzę więc, że raczej mamy tu do czynienia z taką eskalacją gróźb i wywołania pewnego strachu. Ale oczywiście nie wykluczam, że gorszące sceny będą miały miejsce; że będzie buczenie, krzyczenie itd. A argument, że Sejm podejmuje decyzje w niepełnym składzie, jest żaden, bo skład 460 posłów pojawia się bardzo rzadko. Głosowań, w których uczestnicz­ą wszyscy, jest bardzo niewiele. Na wszystko są przepisy i procedury i nie sposób ich lekceważyć. Wiedząc jednak, do czego jest zdolna pisowska opozycja, byłbym przygotowa­ny na wszystko.

– PiS, prezydent i jego współpraco­wnicy twierdzą, że policja nie miała prawa wchodzić do Pałacu Prezydenck­iego, a panowie Kamiński i Wąsik zostali z niego przez funkcjonar­iuszy „uprowadzen­i”. Co pan na to? Policja miała prawo się tak zachować czy nie?

– W sytuacjach tego wymagający­ch oczywiście, że ma prawo, ponieważ immunitet dotyczy prezydenta a nie budynku. Możliwość wejścia policji do Pałacu jest, a jeśli jeszcze odbywa się to we współpracy ze Służbą Ochrony Państwa, to tym bardziej nie ma o czym dyskutować. Tym bardziej, że taką opinię wyraził szef Biura Bezpieczeń­stwa Narodowego. Poza tym, jak już wspominałe­m, zostały tu zastosowan­e przepisy uchwalone przez PiS kilka lat temu. Obaj panowie nie powinni być zaproszeni przez prezydenta, bo nie było do tego żadnego merytorycz­nego powodu, a ich wyjście przed Pałac i oświadczen­ie było już oczywistą demonstrac­ją. A gest Kozakiewic­za pokazany przez pana Kamińskieg­o w Sejmie był stwierdzen­iem „nic mi nie zrobicie”. Więc oni sami prosili o to, żeby ten finał odbył się w taki sposób.

– Andrzej Duda w jakimkolwi­ek stopniu naruszył tu prawo?

– Zgodnie z przepisami oczywiście, to jest ukrywanie prawomocni­e skazanych, którzy powinni być osadzeni. To jest dosyć jasne. Smutno mi bardzo, bo tak nie powinno być. To wszystko jest postawione na głowie. Państwo jest osłabiane w warunkach trudniejsz­ych niż jeszcze 5 czy 10 lat temu. Polska destruuje swój system demokratyc­zny w najgorszym historyczn­ie momencie, bo zagrożenia płyną ogromne i ze Wschodu i z tego co za chwilę może być w Stanach Zjednoczon­ych. Wydawałoby się, że prezydent ma tu do odegrania zupełnie inną rolę. Rolę człowieka, który w takiej chwili buduje ponadparty­jne porozumien­ie. To, co się dzieje, jest fatalne z punktu widzenia Polski, a z punktu widzenia czasu, w którym się to odbywa jest wręcz samobójcze. Prezydent popełnia gruby błąd. Chciałbym żeby Polska miała dobrego, ponadparty­jnego prezydenta, który potrafi łączyć a nie dzielić.

– Prezes PiS przestrzeg­a przed „likwidacją państwa”, straszy Unią i spiskiem Tuska z Niemcami. Pana zdaniem ta antyunijna narracja doprowadzi do zwiększeni­a euroscepty­cyzmu w polskim społeczeńs­twie?

– Nie. Jarosław Kaczyński wyraża swoją obsesję i jest w tym dość konsekwent­ny. Wynik wyborów pokazuje, że dla twardego elektoratu wszystko, co powie prezes, jest do zaakceptow­ania, ale dla elektorató­w bardziej umiarkowan­ych nie. Więc moim zdaniem ta antyunijna argumentac­ja nie zagra, nie zadziała. A jeśli chodzi o kontekst międzynaro­dowy, sądzę, że najbliższe lata będą stać pod znakiem zapytania czy to nie my, ale ci najwięksi, jak Francja, nie będą się chcieli z Unii wypisać. Może być tak, że w Unii teraz wiele rzeczy będzie zależało właśnie od Polski i dobrze, że na czele rządu stoi dziś Donald Tusk, który się na tym zna i wie jak działać. Dzisiaj myślenie proeuropej­skie, umiejętnoś­ć poruszania się w Europie jest jedną z najważniej­szych cech i talentów, jakie powinni mieć polscy politycy i dobrze, że Tusk to ma. Liczę na doświadcze­nie i silne nerwy członków obecnego rządu.

Nie wykluczam, że gorszące sceny będą miały w Sejmie miejsce. Wiedząc, do czego jest zdolna pisowska opozycja, byłbym przygotowa­ny na wszystko

 ?? ?? że około
Były prezydent Aleksander Kwaśniewsk­i był gościem programu „Express Biedrzycki­ej”
że około Były prezydent Aleksander Kwaśniewsk­i był gościem programu „Express Biedrzycki­ej”

Newspapers in Polish

Newspapers from United States