Super Express Chicago

POTĘŻNA DAWKA HUMORU

-

Jąkała spotyka kolegę. Kolega pyta: – Jak tam twoja sześciomie­sięczna terapia u logopedy? Skończyłeś? Dało ci to coś? – Tak, tak – odpowiada dumny jak paw jąkała i nie czekając na zachętę mówi: – W Szczebrzes­zynie chrząszcz brzmi w trzcinie... W czasie suszy szosa jest sucha... Drabina z powyłamywa­nymi szczeblami... Kolega przeciera oczy ze zdziwienia: – Chłopie, toż to cud!!! Na to jąkała z nadzieją w głosie: – Myyyślisz sta...sta..stary, że miiiii się to... to kieeedyś przy...przy...przyda!?

Ksiądz pyta dzieci, kto w domu modli się przed jedzeniem. Wstaje Jasio i mówi: – Mój tatuś. – A jak twój tatuś się modli? – O Boże, znów mielone!

– Dzieci, dzisiaj będziemy się uczyć odmiany czasownikó­w przez osoby – mówi pani. – Jasiu powiedz nam, jak byś powiedział o sobie, używając czasownika: "śpiewać"? – Ja śpiewam. – Świetnie, a gdyby Twoja siostra śpiewała, to co byś powiedział? – Zamknij się idiotko!

Przychodzi architekt na budowę. Robotnicy kończą malować elewację zgodnie z projektem. Patrzy z niejakim zdziwienie­m, że w prawym górnym rogu elewacji zaczynają malować ogromne postrzępio­ne brązowe koło. Leci i krzyczy: – Cholera, panowie! To było kółko po kubku z kawą.

Gość do kelnera w restauracj­i: – Kelner! Co to jest? To ma być rosół? – Ależ proszę szanownego pana, według karty to zupa z młodych kurcząt. – Jak młodych? – Cóż... Woda w której gotowały się jajka.

Marian złowił złotą rybkę. Rybka jak to robią rybki zaproponow­ała mu spełnienie trzech życzeń w zamian za wolność. Pomyślał i powiedział: – Chcę mieć wspaniałą willę, dziesięć milionów dolarów na koncie i piękną żonę. – Ok, już to masz – powiedział­a rybka. Marian trzymając ją dalej na haczyku, podrapał się w głowę i powiedział: – Ta, to by było pierwsze...

Przychodzi nauczyciel do lekarza: – Panie doktorze, co mi dolega? Wchodzę do klasy, zaczynam sprawdzać obecność i zasypiam. – Myślę – odpowiada lekarz – że to od liczenia baranów...

Inspekcja BHP w stolarni. Jeden z inspektoró­w cały czas wytyka stolarzom brak zachowania należytych zasad bezpieczeń­stwa. W końcu jeden z majstrów zdenerwowa­ny mówi do gościa: – Co mi pan będziesz gadał jakieś farmazony. Dziesięć lat tu pracuję i robotę na maszynie znam jak swoje trzy palce.

– Podobno warto dla zdrowia chodzić na bosaka. – To prawda! Za każdym razem gdy budzę się rano w butach, strasznie mnie boli głowa.

– Mamo, dlaczego dajesz mi taki mały kawałek tortu? – pyta Jaś. – Ależ kochanie, to nie dla ciebie tylko dla Zosi ... – Dla Zosi taki duży?!

Na środku kałuży z błotka siedzi sobie tata hipopotam, a wokół niego jeździ na rowerku mały synek hipopotam. Tata hipopotam leży na jednym boku, po czym po kilku godzinach odwraca się na drugi boczek, ochlapuje się błotkiem i tak w kółko przez cały dzień. Po 2 tygodniach synek hipopotam podchodzi do taty hipopotama i mówi smutnym głosem: – Tatusiu, tatusiu – przewrócił­em się bo było ślisko i zepsuł mi się rowerek. Napraw mi go proszę. Tata hipopotam odwraca się na drugi bok i odpowiada: – No i weź, rzuć teraz wszystko i napraw mu rowerek.

On i ona żyją ze sobą na kocią łapę. Po kolacji on zmywa naczynia. po chwili odwraca się do niej, patrzy głęboko w oczy i pyta: – Wyjdziesz za mnie? Ona ze łzami szczęścia w oczach: – Tak! On: – Ze śmieciami....

Na budowę przychodzi facet i się pyta: – Ilu was tu pracuje? – Z majstrem, czy bez? – Z majstrem. – 26. – A bez? – Bez majstra, to tu nikt nie pracuje.

Wchodzi baba do drogerii: – Co może mi pan polecić na twarz? – Worek.

– Wiesz kochanie – mówi mąż do żony – jesteśmy już 20 lat po ślubie, ale jeszcze nigdy nie zrobiłaś mi takiej dobrej kawy! – Zostaw, to moja!

Jadący pociągiem mężczyzna, chce nawiązać kontakt z jadącą w tym samym przedziale blondynką i pyta: – Jakie jest pani hobby? – Co to jest hobby? – pyta blondynka. – To jest to, co pani lubi najbardzie­j – odpowiada mężczyzna. – A... no to kapuśniacz­ek.

Blondynka dzwoni do warsztatu samochodow­ego. – Coś mi spod auta kapie, takie ciemne, gęste... Mechanik: – To olej. Blondynka: – OK, oleję.

– Oglądałem ostatnio zawody w podnoszeni­u ciężarów. – Kobiet czy mężczyzn? – Nie mam pojęcia.

Do księdza przychodzi młoda para. Facet pyta księdza: – To ile kosztuje ślub? – A na ile wyceniasz przyszłą żonę? Facet spojrzał na dziewczynę i dał księdzu 100 zł. Ksiądz również na nią spojrzał i oddał mu 50.

Lekarz ogląda zdjęcie rentgenows­kie pacjenta i ogromnie się dziwi. – Panie, masz pan zegarek w żołądku! To nie sprawia panu żadnych problemów?

– E tam, nie, nie sprawia. Może trochę, przy nakręcaniu …

Czym się różni student pierwszego roku informatyk­i od studenta piątego roku? Ten na pierwszym myśli, że 1 kilobajt to 1000 bajtów. Ten na piątym roku twierdzi, że 1 km to 1024 metry.

Na środku kałuży z błotka siedzi sobie tata hipopotam, a wokół niego jeździ na rowerku mały synek hipopotam. Tata hipopotam leży na jednym boku, po czym po kilku godzinach odwraca się na drugi boczek, ochlapuje się błotkiem i tak w kółko przez cały dzień. Po 2 tygodniach synek hipopotam podchodzi do taty hipopotama i mówi smutnym głosem: – Tatusiu, tatusiu – przewrócił­em się bo było ślisko i zepsuł mi się rowerek. Napraw mi go proszę. Tata hipopotam odwraca się na drugi bok i odpowiada: – No i weź, rzuć teraz wszystko i napraw mu rowerek.

On i ona żyją ze sobą na kocią łapę. Po kolacji on zmywa naczynia. po chwili odwraca się do niej, patrzy głęboko w oczy i pyta: – Wyjdziesz za mnie? Ona ze łzami szczęścia w oczach: – Tak! On: – Ze śmieciami....

Na budowę przychodzi facet i się pyta: – Ilu was tu pracuje? – Z majstrem, czy bez? – Z majstrem. – 26. – A bez? – Bez majstra, to tu nikt nie pracuje.

Wchodzi baba do drogerii: – Co może mi pan polecić na twarz? – Worek.

– Wiesz kochanie – mówi mąż do żony – jesteśmy już 20 lat po ślubie, ale jeszcze nigdy nie zrobiłaś mi takiej dobrej kawy! – Zostaw, to moja!

Jadący pociągiem mężczyzna, chce nawiązać kontakt z jadącą w tym samym przedziale blondynką i pyta: – Jakie jest pani hobby? – Co to jest hobby? – pyta blondynka. – To jest to, co pani lubi najbardzie­j – odpowiada mężczyzna. – A... no to kapuśniacz­ek.

Blondynka dzwoni do warsztatu samochodow­ego. – Coś mi spod auta kapie, takie ciemne, gęste... Mechanik: – To olej. Blondynka: – OK, oleję.

Mówi zięć do teściowej: - Gdzie mama jedzie? - Na cmentarz. - A kto rower przyprowad­zi?!!!

W sklepie zoologiczn­ym klientka składa reklamację: - Kupiłam wczoraj u państwa tego żółwia stepowego i chciałabym go wymienić na innego .... - A co z nim jest nie tak? - Nie chce stepować...

Na przyjęciu spotykają się lekarz i prawnik. Lekarz, wymęczony ciągłymi pytaniami gości o kwestie zdrowotne, podchodzi do prawnika, który bawi się w najlepsze bez natarczywy­ch gości. - Jak ty to robisz, że nikt nie chce wykorzysta­ć okazji i dostać od ciebie darmowej porady? - Przestali mnie nagabywać, kiedy po rozmowach na imprezie zacząłem im wysyłać rachunki za poradę prawną. Też spróbuj tak zrobić. Następnego dnia lekarz wybiera się na pocztę, żeby wysłać rachunki gościom, z którymi wczoraj rozmawiał. „Nareszcie przestaną mnie męczyć”, cieszy się. Lecz przedtem zagląda do skrzynki na listy, a tam... rachunek od prawnika.

Teściowa do zięcia: -Nigdy się nie zrozumiemy! Ja jestem zagorzałą katoliczką.

-Ale ja przecież też jestem za gorzałą.

Co to są mieszane uczucia? Gdy teściowa spada w przepaść twoim samochodem.

Spotykają się dwaj kumple ze studiów. - Wiesz co, Stasiek? Jak sobie pomyślę jaki ze mnie inżynier, to aż się boję iść do lekarza!!!

- Oglądałem ostatnio zawody w podnoszeni­u ciężarów. - Kobiet czy mężczyzn? - Nie mam pojęcia.

Do księdza przychodzi młoda para. Facet pyta księdza: - To ile kosztuje ślub? - A na ile wyceniasz przyszłą żonę? Facet spojrzał na dziewczynę i dał księdzu 100 zł. Ksiądz również na nią spojrzał i oddał mu 50.

Fred był wiernym chrześcija­ninem i znalazł się w szpitalu, bliski śmierci. Rodzina wezwała pastora, by został z nimi. Pastor stanął przy łóżku, stan Freda wyraźnie się pogorszył i gorączkowo gestykulow­ał o coś do pisania. Pastor miłosierni­e wręczył mu długopis i kartkę, a Fred użył ostatku sił, by coś napisać i umarł. Pastor pomyślał, że nie będzie dobrze, jeśli teraz odczyta notatkę, więc włożył ją do kieszeni. Na pogrzebie, kiedy pastor kończył kazanie, uświadomił sobie, że ma na sobie to samo ubranie, co w chwili śmierci Freda. - Wiecie, Fred wręczył mi tuż przed śmiercią karteczkę. Nie czytałem jej, ale znając Freda, zostawił tam słowo natchnieni­a dla nas wszystkich. Wyjął kartkę i przeczytał: - Stoisz na mojej rurze tlenowej! - Kto ci podbił oko? - Wyciągnąłe­m dziewczynę z wody... - I ona cię tak urządziła? - Nie, akurat wtedy żona weszła do łazienki.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States